Szczery (nawet do bólu), bezkompromisowy. Jest energiczny i aktywny. Nie siedzi z założonymi rękami. Działa czasem nawet za szybko: robi coś, zanim zdąży pomyśleć – jak mały chłopiec. Potem jest zdziwiony, że mleko się wylało, i szuka kogoś, kto naprawi tę szkodę.
Oprócz uzależnienia, alkohol powodować może impotencję, ograniczenie płodności, pogorszenie kondycji i cały szereg chorób, z nowotworami włącznie. Alkohol a potencja i płodność Niewielka ilość alkoholu pozwala na odprężenie, relaks, przez co może korzystnie wpływać na potencję. Duże ilości, do tego spożywane regularnie będą miały odwrotne działanie – powodować będą zaburzenia hormonalne (dotyczące również hormonów płciowych), uszkodzenie układu nerwowego, a co za tym idzie – impotencję. Ograniczeniu ulegać będzie także płodność mężczyzny. Alkohol a kondycja Osoby, które uprawiają sport wyczynowo, są świadome, że alkohol nie jest dla nich. Udowodniony został jego toksyczny wpływ na tkankę mięśniową. Ponadto spożywany regularnie alkohol niszczy „centrum energetyczne” naszego organizmu, jakim jest wątroba. Zaburzeniu ulegają między innymi zachodzące w niej procesy przemian glukozy – „paliwa” dla mięśni. Polecamy: Czy wiesz, jak mądrze łączyć alkohol ze sportem? Należy również pamiętać, że 1 g alkoholu etylowego to aż 7 kalorii (dla porównania – 1g tłuszczu to 9 kalorii a 1 gram białka – 4). Są to puste kalorie - oprócz energii organizmowi nie dostarczane są żadne wartościowe składniki odżywcze – jego nadużywanie jest więc prostą drogą do otyłości. Alkohol a choroby Regularne spożywanie alkoholu prowadzić może do uszkodzenia wielu narządów, przede wszystkim wątroby. Miąższ wątroby ulega przebudowie, dochodzi do jej włóknienia – z czasem może już ona nie być w stanie pełnić swojej funkcji. Ponadto udowodniono związek pomiędzy piciem alkoholu a zapadalnością na nowotwory. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że rocznie na nowotwory spowodowane szkodliwym używaniem alkoholu umiera na świecie ok. 351 000 osób. Są to przede wszystkim nowotwory złośliwe jamy ustnej, krtani, przełyku, a także wątroby i jelita grubego. Istnieje jeszcze jedna niebezpieczna zależność. Ryzyko zachorowania na te nowotwory jest dodatkowo zwiększone u osób palących papierosy. Czytaj też: Czerwone wino – zdrowe czy niezdrowe?
Moim zdaniem to że cie ocenia na 4 z dużym plusem to nie jest kwestia szczerosci !! A co do tego "Czy to czasem nie jest tak, że jak facet kocha swoją dziewczynę to uważa ją za śliczną i przecudowną osobę" to masz racje tak powinoo być każde dziewczyna na swoj ogrinalny sposob jest przecież ładna Tylko wy macie za dużo kompleksów
Kochalam sie wczoraj z chlopakiem, bylismy na imprezie, tam sobie dosyc popil, pozniej zaczelismy sie kochac i on nie doszedl... robilismy to dosyc dlugo, ale ja juz po pewnym czasie spiaca sie zrobilam i juz stracilam ochote i poszlismy spac. Nie daje mi spokoju ta mysl, jaki byl powod czy to o mnie chodzi czy po prostu czasami tak moze sie zdarzyc ze dlugo dochodza? Albo w ogole? Zapewnial mnie ze mu sie bardzo podoba ale no nie wiem.. :/ Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:15 przez maffek. ale ty tak serio pytasz?? ;0 mysle,ze to moze byc po alko Mój narzeczony zawsze zapewnia mnie (co mnie bardzo śmieszy), że na żadnej imprezie, na której jest beze mnie na pewno nie zdradzi mnie, bo po pijaku nic by z tego nie było. Po prostu "on" nie będzie działał Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:18 przez konwalia220. tak. pierwszy raz tak nam sie zdarzylo , dopiero od niedawna współżyjemy ze soa, a ze ja taka super doswiadczona nie jestem w tych sprawach , to pytam, cos w tym dziwnego? tak spiaca... nie spalam od 30 godzin i jeszcze ta impreza i alkohol, wyjatkowa sytuacja... Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:21 przez maffek. No ok jesteś niedoświadczona, niechaj będzie Owszem może tak się zdarzyć, szczególnie po porządnym spiciu AAA to ten chłopak, z którym przeżyłaś pierwszy raz a teraz się nie odzywa? Poza tym teraz nagle piszesz, że od niedawna to robicie... Szyte grubymi nićmi coś tu jest;D Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:24 przez Pesymysia. może się zdarzyć po %. nie przejmuj się co się nas pytasz? spytaj swojego faceta mój facet po alkoholu kocha się ze mną tak samo jak i na trzeźwo nie ma problemu żeby nie "działał" jak tu wcześniej napisano ale też nie pije tyle żeby być na/// tylko na prawdę z umiarem po alkoholu niektórym facetom jest ciężko dojść Faceci tak mają zwykle po alkoholu, że ciężej im dojsc, czasem po prostu dłużej schodzi, czasem w ogole nie dają rady dojsc do orgazmu mimo ze sa podnieceni i jest im przyjemnie, nie ma sie czym przejmowac Cytatkleszczu co się nas pytasz? spytaj swojego faceta mój facet po alkoholu kocha się ze mną tak samo jak i na trzeźwo nie ma problemu żeby nie "działał" jak tu wcześniej napisano ale też nie pije tyle żeby być na/// tylko na prawdę z umiarem Ale tu nie chodzi raczej o niedziałanie( bo jak nie staje to albo musi byc serio niezle naprany, albo juz jest to nieco niepokojące) tylko o sam wytrysk, że po pijaku to czasem sporo wiecej czasu zajmuje ;P tak przynajmniej zrozumialam wypowiedz autorki, że seks byl ale do samego orgazmu nie doszlo. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-06-17 00:29 przez BlueOrchid. Mi się wydaje, że to całkiem normalne. Mój partner czasem nawet bez alkoholu jak jest bardzo zmęczony nie dochodzi. I nie widzę w tym nic dziwnego. Skoro sypia z Tobą to pewnie mu się podobasz, nie robił by tego z tobą jeżeli jego zdaniem byłoby coś nie tak. Mam nadzieję, że zrozumiesz moją wypowiedź strasznie śpiąca jestem Dziewczyny przeczytajcie jej poprzedni wątek CytatBlueOrchid Faceci tak mają zwykle po alkoholu, że ciężej im dojsc, czasem po prostu dłużej schodzi, czasem w ogole nie dają rady dojsc do orgazmu mimo ze sa podnieceni i jest im przyjemnie, nie ma sie czym przejmowac Cytatkleszczu co się nas pytasz? spytaj swojego faceta mój facet po alkoholu kocha się ze mną tak samo jak i na trzeźwo nie ma problemu żeby nie "działał" jak tu wcześniej napisano ale też nie pije tyle żeby być na/// tylko na prawdę z umiarem Ale tu nie chodzi raczej o niedziałanie( bo jak nie staje to albo musi byc serio niezle naprany, albo juz jest to nieco niepokojące) tylko o sam wytrysk, że po pijaku to czasem sporo wiecej czasu zajmuje ;P tak przynajmniej zrozumialam wypowiedz autorki, że seks byl ale do samego orgazmu nie doszlo. ale chodzi o to że jest tak samo, nie ma problemu ani żeby stanąć, ani dojść, trwa to tyle samo, nigdy nie widziałam żadnej różnicy po alko nigdy też się nie zdarzyło ani po alko ani na trzeźwo żeby nie doszedł Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Ja odeszlabym (tj wystawila walizki za drzwi) juz po pierwszym podniesieniu na mnie reki. Nie licz na to ze facet sam sie zmieni albo ze zmieni sie dlatego ze sie na niego obrazisz. Przepraszam za ton wypowiedzi ale krew mi sie gotuje kiedy slysze albo czytam takie rzeczy. Pamietaj ze sama decydujesz o swoim zyciu, rowniez o tym czy facet
fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed Mam 41 lat i jak dotąd mąż nigdy nie dał mi odczuć, że mu się nie podobam. Dbał o moje samopoczucie przed ślubem i po nim. Dbał też o mnie, gdy zaszłam w ciążę i dochodziłam do swojej wagi po porodzie. Zawsze czułam się atrakcyjna. Dopiero teraz, gdy zaczęłam chodzić na fitness, nabrałam wątpliwości, czy przez te wszystkie lata był ze mną szczery… Mój Tomek lubi ruch i zawsze dbał o swoją kondycję. Jeździ na rowerze, biega i chodzi na siłownię. Nie wygląda więc na swoje lata i może pochwalić się figurą trzydziestolatka. Odkąd pamiętam, zachęcał też mnie, żebym uprawiała jakiś sport. – Poszłabyś ze mną pobiegać, Edytka – mówił. – To fajna sprawa. – Fajnie jest też posiedzieć na balkonie z książką. Biegaj wokół bloku, będę ci liczyła okrążenia. – Ty się śmiejesz, a ja mówię poważnie. Lepiej byś się poczuła. – Ale ja nie czuję się źle. – Nie chodzi o to. Przecież wiesz, co mam na myśli. – Wiem, ale jeszcze nie dojrzałam. Może kiedyś – śmiałam się. No i tak sobie spokojnie dojrzewałam Nigdy nie miałam szczególnych problemów z wagą, więc i motywacja była niewielka. Poza tym Tomek zawsze komplementował moją urodę, więc nie widziałam potrzeby, żeby starać się o lepszą figurę. Nie należę do kobiet, które obsesyjnie walczą z upływem czasu, więc dbałam tylko o zdrową dietę. To mi wystarczało. Jakiś czas temu miałam jednak przykrą przygodę. Schylałam się do szafki z garnkami i coś strzeliło mi w plecach. Skończyło się wielkim bólem i wizytą u fizjoterapeuty. Pomógł mi, ale jednocześnie zastrzegł, że powinnam zacząć uprawiać jakiś sport, że muszę wzmocnić mięśnie grzbietu, by te bóle nie wracały. Powiedział, że wystarczy fitness w dobrym klubie. Zapewnił mnie, że znajdę tam specjalne zajęcia wzmacniające plecy, ale też i wiele innych rodzajów ćwiczeń. Ten młody człowiek dodał, że powinnam pomyśleć też o zrzuceniu wagi, bo nadmiar kilogramów źle robi na problemy z kręgosłupem. Hmm… Szybko zrzuciłam kilka kilogramów Trochę się zdenerwowałam na ten „nadmiar kilogramów”, ale z drugiej strony uznałam te argumenty. Ewidentnie miałam problem – nie było to żadne widzimisię tego pana. No więc zapisałam się na zajęcia. Gdy mąż usłyszał, że idę ćwiczyć do osiedlowego klubu, bardzo się ucieszył. Cieszył się tak bardzo, że aż wzbudził moje podejrzenia. – A co ty taki podekscytowany? Też uważasz, że mam „nadmiar kilogramów”? – dopytywałam. – Nie, gdzie tam! A kto tak uważa!? – No mój fizjoterapeuta. – Baran – skwitował krótko i dodał: – Cieszę się, bo odkryjesz dobrodziejstwa regularnych ćwiczeń. Zobaczysz, będzie naprawdę super! Rzeczywiście, miał rację. Już po pierwszym razie poczułam ogromną satysfakcję. Było bardzo ciężko, ledwo wyczołgałam się z sali. Ale gdy się już umyłam i wyszłam z szatni, poczułam się lżej, lepiej, weselej. No i zaczęłam chodzić regularnie. Najpierw na te zajęcia wzmacniające plecy, a potem na inne – bardziej wymagające. Przez pierwsze miesiące było mi trudno, bo nie potrafiłam wykonać większości ćwiczeń. Czułam się trochę zawstydzona, trochę za stara, a czasem po prostu zmęczona. Ale pozytywne strony tej całej gimnastyki przyćmiewały te gorsze. Efekty przyszły zadziwiająco szybko Nigdy nie miałam kłopotów z przejściem na dietę, więc i teraz zaserwowałam sobie jadłospis wspierający rozsądną utratę wagi. Po trzech miesiącach sama widziałam w lustrze, że ubyło mi parę kilo, i wyglądam zgrabniej. O dziwo, odmłodniałam nawet na twarzy. Mąż też to zauważył. – O matko jedyna! – wypalił któregoś dnia, gdy wyszłam z sypialni ubrana w czarne pończochy i krótką spódnicę, której już dawno nie wkładałam. Szliśmy wtedy na imprezę do znajomych. – Co się dzieje? – zdziwiłam się. Tomek się roześmiał. – Co się dzieje? Dziewczyno, widziałaś się w lustrze!? – No tak, a co jest? – udawałam, że nie wiem, co ma na myśli. – Coś z włosami czy oczko mi puściło? – Kobieto, wyglądasz jak milion dolarów. Ja wiedziałem, że ty jesteś laska, ale nie że aż taka. – Oj, przesadzasz… – Ani trochę. Twoje ciało zaskakująco dobrze reaguje na ćwiczenia. – Ale mogę tak iść? – Pytanie! Było mi miło, że zauważył A jeszcze milej, że w kolejnych tygodniach i miesiącach nie ustawał w zachwalaniu mojej urody. Komentował wszystkie postępy, zachwycał się nad moimi nogami, biodrami, talią. Cieszył się, że radośniej wyglądam, wzdychał, gdy wkładałam bluzki z dekoltem. Nasze życie małżeńskie przeżywało renesans. Tomek był mną zachwycony. Nie było dnia, by nie dał mi tego odczuć. Za każdym razem, gdy wracałam z fitnessu, pytał, co robiłam na zajęciach, nad czym pracowaliśmy. Jego reakcja dodatkowo motywowała mnie do ćwiczeń. Zapisałam się na więcej zajęć. Ale nie tylko dla niego – po prostu to lubiłam. Ekscytowała mnie ta nowa przygoda. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że moja metamorfoza może wkrótce stać się przyczynkiem smutnej refleksji, która na długo zepsuje mi humor… To było równo rok po tym, jak zaczęłam ćwiczyć. Gdy powiedziałam mężowi, że mam rocznicę, zaproponował, byśmy uczcili ją wspólnym wieczorem przy winie. Zgodziłam się, bo od dawna nie piłam alkoholu. Postanowiłam jednak zrobić tego dnia wyjątek. Siedliśmy razem w salonie i otworzyliśmy butelkę. Ja chciałam obejrzeć coś w telewizji, ale mąż wymyślił, że moglibyśmy pooglądać album ze zdjęciami. Żebym uzmysłowiła sobie, jak się zmieniłam. – Dopiero wtedy zobaczysz, jak schudłaś – powiedział. Miał rację. Gdy spojrzałam na siebie sprzed dwunastu miesięcy, zdałam sobie sprawę, ile kilogramów zgubiłam. Jak wyszczuplałam. Przeglądałam kolejne fotografie z dumą, ale i z zawstydzeniem. Czułam się fatalnie – O zobacz tu! – wykrzyknął Tomek. – Jakie miałaś biodra! Widzisz? A teraz? Teraz jak szesnastka. No i na brzuchu widać najbardziej. Teraz masz płaski, a wtedy… Aleś zrobiłaś robotę. Nie mogę uwierzyć – uśmiechał się do mnie, a ja kiwałam głową. – No fakt. Dużo się zmieniło. – Dużo? Bardzo dużo. Popatrz na tym zdjęciu, na twoich urodzinach. Buzia jak księżyc w pełni, a teraz masz kości policzkowe. Ależ jestem z ciebie dumny! Ty wiesz, że jeden z naszych sąsiadów zaczepił mnie ostatnio na ulicy i zachwycał się tobą? Mówił, że cię widział na zakupach i nie mógł się napatrzyć! Normalnie puchłem z dumy! – To miło – odparłam, choć przestała mnie już bawić ta rozmowa. Naszła mnie refleksja, że skoro Tomek tak się cieszy moją metamorfozą, to z poprzedniej formy musiał być niezadowolony. – Koniecznie musisz chodzić na ten fitness, kochanie. Nie możesz zaprzepaścić tych efektów – dodał, a mi wtedy całkiem przeszła ochota na oglądanie zdjęć i na świętowanie. Przemilczałam sprawę, bo nie chciałam psuć nastroju. Po prostu powiedziałam, że jednak chciałabym obejrzeć film, i zamknęliśmy album. Gapiłam się w ekran, choć cały czas zastanawiałam się nad tym, co musiał myśleć o mnie mój mąż kiedyś. Z jego komentarzy można było wywnioskować, że widział potwora, że dostrzegał mnóstwo wad, ale udawał, że mu się podobam… Przez cały wieczór pogrążałam się w smutnych myślach i nawet mi się łezka zakręciła. A on nic nie zauważył. Czułam się fatalnie. Od tamtego dnia gryzę się z tymi myślami Staram się na nich nie koncentrować, ale co jakiś czas wraca do mnie jednak wspomnienie tego wieczoru. Wiem, że powinnam z Tomkiem porozmawiać, ale nie wiem, jak się do tego zabrać. Trochę się wstydzę, a trochę jestem na to zbyt dumna. Czasem znów zastanawiam się, czy po prostu nie histeryzuję. No i tak sobie żyję z tym moim małym problemikiem. Raz się z niego śmiejąc, a innym popadając w przygnębienie. Chyba będę musiała z mężem o tym pogadać, ale nie wiem, jak zacząć. Co mam powiedzieć, żeby nie wyjść na wariatkę. Zastanawiam się też, czy jest cokolwiek, co on mógłby powiedzieć, żebym poczuła się lepiej… Czytaj także:„Mąż zabronił mi pracować. Myślałam, że to z troski, lecz on chciał mieć otwartą furtkę, gdy będzie zwiewał do kochanki”„Leszek mnie rzucił, bo nie mogłam zajść w ciążę, Piotr się wściekł, gdy usłyszał, że zaszłam. Czy będę samotną matką?”„Byłem hulajduszą i zdradzałem swoją dziewczynę, to fakt, ale żeby włazić mojemu ojcu do łózka? Co ona sobie wyobraża?”
2. Ubiór. Nie chodzi tu o cenę ubrań, a raczej o styl i jakość. Atrakcyjny mężczyzna nosi dobrze leżące ubrania, w których jego sylwetka wygląda korzystnie. Twój ubiór musi być stylowy i dopasowany zarówno do okazji, jak i do twojej społecznej pozycji. Nie zapominaj o akcesoriach.